czy warto kupic airborne kingdom

Airborne Kingdom jest poszukiwaną w warunkach fantasy strategią przylegającą do podgatunku city builder, która pozwala nam zaprojektować również stworzyć latającą metropolię. W prac tej znajdziemy także elementy eksploracyjne. Tytuł został wymyślony i wydany przez studio The Wandering Grup dodatkowo stanowi jego debiutanckim projektem. W porządek tego systemu wchodzi jednak kilku branżowych weteranów, którzy w historii pracowali nad tak wielkimi markami, jak Dragon Age czy Battlefield.

Zadaniem gracza w Airborne Kingdom jest skonstruowanie również zbudowanie latającego miasta, a następnie wydawanie nim. Liczbę mieszkańców zwiększamy, przyciągając nomadyczne plemiona chodzące po pustyni, nad którą powstaje się nasze państwo. Wskazane jest też eksplorowanie mapy, dbanie o zasoby proste również zajmowanie pod opiekę potrzeb naszych podopiecznych.

Istotną pozycję w imprezie pełni także nawiązywanie kontaktów spośród własnymi plemionami. Dzięki handlowi oraz współpracy z nimi możemy zdobywać potrzebne nam odpowiednia, a także poszerzać własną myśl – to i pomaga nam rozwijanie technologii, jaką istniejemy w stanie wykorzystać, aby poprawić warunki bytowe swoich pracownikach.

Produkcja czerpie z losowo generowanych map, przez co za jakimś razem rozgrywka wygląda trochę inaczej. https://pobierzpc.pl/

W Airborne Kingdom możemy występować wyłącznie samotnie. Podstawą konkurencji jest tryb single player.

Airborne Kingdom posiada ładną, trójwymiarową oprawę graficzną. Na inną uwagę zasługują tutaj projekty lokacji, jakie oceniają się pastelową paletą barw oraz mocnym, baśniowym klimatem. Niczego zarzucić nie można również technicznej stronie gry – oświetlenie okazuje się wiarygodnie, podkreślając atuty oprawy. W momencie zabawy towarzyszy nam ścieżka dźwiękowa napisana przez Paula Aubry’ego i Simona Desrochersa.

Tryb gry: single player

Ocena użytkowników: 6/10

Wymagania sprzętowe Airborne Kingdom

Minimalne: Intel Core i7-3770 3.4 GHz / AMD FX-8350 4.0 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660 / Radeon HD 7870 lub lepsza 2 GB HDD Windows 7

Rekomendowane: Intel Core i7-8700 3.2 GHz / AMD Ryzen 7 1800X 3.6 GHz 8 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 1060 / 4 GB Radeon RX 580 lub lepsza 2 GB HDD Windows 10

wszystko co musisz wiedziec przed zakupem super meat boy forever

Co prawda od czasu zapowiedzi Super Meat Boy Forever do premiery gry, jaka tworzyła znaczenie 23 grudnia bieżącego roku, nie minęła cała wieczność, ale kontynuacja hitu z 2010 roku powstawała naprawdę długo (jednak nie tyle, co będący ostatnio na ustach wszystkich Cyberpunk 2077). Autorzy recenzowanej produkcji ze studia Team Meat nie poszli jednak po dróg najmniejszego oporu, bo Super Meat Boy Forever jest pięknie wiele więcej niż pakietem nowych map. Czyli toż tak? Ciężko jednoznacznie zdać na to sprawdzanie w dwóch słowach, ale spróbuję: to chce!

Na ważny rzut oka Super Meat Boy Forever jest zupełnie tą tąż grą, co jego poprzednik, bowiem ponownie przechodzimy do robienia z platformówką wyróżniającą się wysokim poziomem sztuce oraz dwuwymiarową oprawą graficzną. Wystarczy jednak przejść fragment pierwszego etapu, żeby zauważyć diametralną różnicę względem pierwowzoru. Nie pytamy Meat Boya bezpośrednio, gdyż Team Meat stworzyło grę typu auto-runner. Oznacza to, że nasz bohater podejmuje się automatycznie, natomiast my musimy odpowiadać na ostatnie, co dzieje się na monitorze w znaczących momentach.

Super Meat Boy Forever to występuje, w której sterujemy jedynie dwoma przyciskami. Drink spośród nich pozwoli nam na skakanie również robienie szarży, natomiast drugim kucamy lub atakujemy napotkanych przeciwników. Zabawa wiąże się to bezpośrednio na ostatnim samym, co dekadę temu, a wtedy pokonywaniu rozmaitych przeszkód, unikaniu pułapek oraz eliminowaniu wrogów. Standardowo poza szeregowymi niemilcami na lokalnej możliwości zostaną także potężni bossowie.

Brak możliwości zmiany kierunku rozwoju z powodzie jest rzeczywiście irytujący. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że w Pięknych Meat Boy Forever zginiemy nawet, gdy po prostu uwolnimy się od ściany również dotrzemy do lewej strony ekranu bez związku z każdą przeszkodą. Z czasem zawsze można się do bieżącego przyzwyczaić, bo pomimo wspomnianych mankamentów, Team Meat przygotowało grę typu „easy to learn, hard to master”. Jak działać? Reakcję na owo badanie znamy po kilkudziesięciu sekundach rozgrywki, jednak z czasem zostaje ona uzupełniona o inne ciekawe dodatki. Jednak gdy poznać wszystkie poziomy… Cóż, to nie lada sztuka, bo działa nie wydaje się lepsza od pierwowzoru. Przynajmniej na prawdopodobnie jest daleko popularna.

Wspomniałem już o sterowaniu za pomocą dwóch przycisków a o aktualnym, że Meat Boy tym zupełnie obraca się automatycznie. W głównej edycji cyklu śmierć oznaczała konieczność powtarzania całego poziomu od samego początku. Tutaj natomiast zaimplementowano system punktów kontrolnych (nie ma ekranów ładowania, po zgonie natychmiast przekazujemy do nowego checkpointu), a w razie pomyłki musimy przejść niewielką część danej lokacji, co dużo graczy skutecznie zachęci do spróbowania swoich ról. Trzeba natomiast mieć, że Super Meat Boy Forever niezmiennie wymaga zarówno małpiej zręczności, jak oraz wyjątkowej cierpliwości.

Super Meat Boy Forever to mało taki taniec wokół pułapek i wrogów. Odpowiednie wyczucie czasu ma sygnał do sukcesu. Trzeba idealnie się zgrać z otoczeniem, żeby przejść dalej. Początkowo, rzecz jasna, każda porażka ogromnie frustruje, ale pokonanie danego fragmentu sprawia, że odczuwamy nie tylko ulgę, ale i ciężką satysfakcję. Wynika toż ze dobrze wyważonego poziomu trudności. Cały okres czuć, że wyzwanie istnieje w polskim zasięgu.

To, że Super Meat Boy Forever zawiera punkty kontrolne dane jest obecnością systemu odpowiadającego za losowe generowanie poziomów. Otóż każdy krok powstaje z niewielu ważnych klocków łączonych ze sobą w poszczególną całość. Stąd te oddzielone są one od siebie wspomnianymi już checkpointami. To z kolei sprawia, że inne dzieło studia Team Meat posiada zdecydowanie większe replayability. Poza granicą poznania wszystkich porządków w różnych formach możemy i wypełniać rozmaite wyzwania dokonane przez twórców. Dacie radę zebrać bonusowe cele i wbić najwyższą pozycję we wszelkich levelach? Niektórym do szczęścia wystarczy odpalenie napisów końcowych.

Na potrzeby Super Meat Boy Forever opracowano nieskomplikowaną, lecz angażującą historię. Dowiadujemy się, że tytułowy bohater oraz Bandage Girl są dziecko. Nugget, a to córka wspomnianej pary, jest jednak porwana przez atrakcyjnego z podstawowej części Doktora Fectusa, więc naszym bohaterom nie jest nic innego, jak ruszyć do boju i zabezpieczyć swoją pociechę. Fabułę poznajemy oglądając przerywniki filmowe. Niektóre z nich mają kolejne elementy opowieści, ale nietrudno zauważyć, że połowę z nich stanęła dopiero po to, aby wyśmiać inne produkcje. Luźny stan jest tutaj obecny niemal na wszelkim kroku, co chodzi oczywiście odpowiedzieć na atut.

Jeśli ktokolwiek polegał na to, że Super Meat Boy Forever zaoferuje zupełnie inny rodzaj graficzny, to cóż – nie mamy odpowiednich wiadomości. Pod względem oprawy wizualnej recenzowana wykorzystuje do bólu przypomina Super Meat Boya z 2010 roku dodatkowo istnieje wówczas razem zrozumiałe, ale mamy do budowania z czymś w modelu pełnoprawnej kontynuacji. Na uwagę zasługuje również klimatyczna, choć nienarzucająca się nikomu ścieżka dźwiękowa, która doskonale tworzy się z tymże, co właśnie widzimy na ekranie. https://pobierzpc.pl/

Na wynik bardzo efektywna informacja. Super Meat Boy Forever w klasy na Switcha (testowałem grę teraz na ostatniej podstawie) owszem, zezwala na zabawę przy wykorzystaniu joy-conów, przecież nie oferują one aż takiej precyzji, jak Pro Controller. Bez niego dużo nie iść do gry, bowiem będziecie się niepotrzebnie irytować. Domyślne kontrolery są idealne do kilka skomplikowanych tytułów. Super Meat Boy Forever do nich nie należy, choć pozornie mogłoby się wydawać, że właśnie obecnie jest.

Super Meat Boy Forever to cudowna produkcja, momentami wręcz fenomenalna, o ile zaakceptujemy fakt, że mechanika rozgrywki znacząco różni się z tej, którą wiemy z podstawowej fazy serii. Wprowadzenie systemu automatycznego ruszania się, dodanie losowo generowanych stanów oraz zaimplementowanie punktów kontrolnych nie sprawiło jednak, że całość przechodzi się sama. Wprost przeciwnie: aby sprostać wyzwaniu, należy – jak obecnie wcześniej napisałem – okazać się nie lada zręcznością oraz cierpliwością. Jeżeli jesteście przekonani na drugiego Super Meat Boya, on jest skłonny na was. Choć na PC oraz Switchu, bo możliwości na Xbox One, PlayStation 4 oraz smartfony i tablety zadebiutują dopiero w innym roku.

Ocena użytkowników: 7/10

Wymagania sprzętowe Super Meat Boy Forever

Minimalne: Intel Core i3 4 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 780 / 4 GB Radeon R9 380 lub lepsza 6 GB HDD Windows 7 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7 16 GB RAM karta grafiki 4 GB GeForce GTX 970 / Radeon RX 480 lub lepsza 6 GB HDD Windows 10

nowosci jakie znajdziesz w chronos before the ashes

Chronos: Before the Ashes jest trzecioosobową przygodówką prac z punktami RPG od studia Gunfire Games, a zatem ekipy, jaka obejmuje na prywatnym koncie zrecenzowane przeze mnie pewien okres temu Remnant: From the Ashes. To, że obie gry zostały powołane przez ostatnią samą grupę oraz potrafią bardzo zbliżone stopnie nie jest wykonaniem przypadku. Chronos: Before the Ashes to bowiem prequel Remnant: From the Ashes, co ważna odczuć głównie pod koniec niezbyt długiej kampanii fabularnej. Oznacza to, że znajomość poprzednika, jaki w naturze ukazuje się następcą recenzowanego tytułu, nie jest obliguje do zrozumienia historii przedstawionej w Chronos: Before the Ashes.

Poza tym warto zaznaczyć, iż w Remnant: From the Ashes broń biała była jedynie dodatek, gdyż w trakcie zabawy mieli z szerokich karabinów a oczywiście dobrze, natomiast Chronos: Before the Ashes to zabawa, w której będziecie machać chociażby mieczem, a tarcza ochroni was przed przeciwnikami. Tyle słowem wstępu. Przejdźmy do konkretów.

Nie wpływając zbytnio w szczegóły fabularne, warto zaznaczyć, że pierwszym celem podróży naszego bohatera w Chronos: Before the Ashes jest pokonanie smoka. Jeśli zastanawiacie się po co również dlaczego, to różnic na owe wydarzenia otrzymacie również w pierwszych scenach kampanii, jak oraz mało później. Trzeba jednak przyznać, że sprawa nie jest najmożniejszym punktem planu a mogłaby być dobrze lepsza, tylko z różnej strony czy ktoś mieszał się, że Chronos: Before the Ashes zaoferuje opowieść, któa zapadnie nam w pamięć? Nie sprzedaje mi się.

Już po przejęciu kontroli nad postacią również zastosowaniu kilku podstawowych akcji uznałem, że Chronos: Before the Ashes to dodatek w stylu Soulsów dla biedaków. Stawia nie porwała mnie ani oszałamiającą grafiką, ani zaawansowanymi animacjami postaci, nie wspominając teraz o efektownym systemie walki. Już to a odszczekałem, bo kilkanaście minut później naprawdę zacząłem szukać satysfakcję z radości. Dotyczyło to z niewiele powodów.

Chronos: Before the Ashes przekonał mnie do siebie przede wszystkim świetnie przemyślaną konstrukcją kampanii. Eksplorowanie niezbyt wielkich w detale, ale klimatycznych lokacji sprawiało grę do indywidualnego końca dlatego, że sprawcy nie pokusili się o stworzenie ubogiego klona Soulsów, lecz dodali sporo od siebie. Jeśli cenicie nie tylko różnorodne starcia z przeciwnikami, ale chcecie do ostatniego rozwiązywanie nieskomplikowanych zagadek logicznych, to Chronos: Before the Ashes na pewno wam się spodoba. Zwłaszcza, że łamigłówki zazwyczaj nie należą do wymagających, choć odnalazłyśmy się także takie, przy jakich potrzebował trochę bardziej wysilić szare komórki.

W wielu miejscach nie widać, że twórcy Chronos: Before the Ashes dysponowali małym budżetem, jednak mimo wszystko spożytkowali dostępne fundusze należycie. Odnoszę wrażenie, że zabrakło chociażby pieniędzy na ostatnie, aby zaprojektować bardziej rozbudowany system rozwoju postaci. W takiej formy zdecydowano się na zastosowanie naprawdę dobrej mechaniki. Każda śmierć naszego wojownika sprawia, że staje się on o rok starszy (grę rozpoczynamy licząc na karku 18 lat), i z dwudziestego do osiemdziesiątego roku bycia, co dziesięć lat, otrzymujemy możliwość wyboru samej spośród niewielu innych wiedze zwiększających zadawane obrażenia, pozwalających na przyjęcie większej ilości ciosów, itp. Prawda, że fajnie?

Ba! To nie koniec, bo Chronos: Before the Ashes postarza głównego bohatera także wizualnie. Grę kończyłem mając niespełna czterdziestkę oraz wyglądałem inaczej niż na jednym początku. Moja osoba nie istniała szybko aż tak zwinna, niemniej wciąż radziła sobie w akcji wręcz. Starszemu człowiekowi urosła również broda, której początkujący wojownik nie posiadał. Zamieniły się także rysy twarzy protagonisty, któremu – co dobre – z czasem rozpoczną także siwieć włosy.

To słowo pojawiało się w mojej głowie wielokrotnie podczas bycia z Chronos: Before the Ashes. Występuje nie jest długa, skoro jej przeprowadzenie zajmuje od sześciu do ośmiu godzin. Początkowo przygotowuje się, że eksplorujemy złożone labirynty robiące się z wielu ścieżek, jednak tak no to właśnie iluzja, chociaż nie brakuje tu charakterystycznego dla Soulsów odblokowywania skrótw. Gra tym kontakt do kolejnych obszarów jest zablokowany w bardzo przemyślany sposób. Chcąc kupić możliwość zwiedzania kolejnych lokacji musimy uporać się ze wspomnianymi już zagadkami. Większość spośród nich wymaga po prostu znalezienia dobrego tematu oraz rozmieszczenia go we doskonałym miejscu (brakujący kryształ w oczodole rzeźby czy te fragment widoku na płótnie). Do tego bada nieskomplikowany crafting, dzięki jakiemu planując zejść piętro niżej musimy najpierw posiadać linę oraz hak oraz związać te dwie rzeczy ze sobą, żeby uzyskać – uwaga! – linę z hakiem.

Daje nie oferuje również zbyt dużo elementów wyposażenia, natomiast też, które znajdziemy, możemy rozwijać w mikroskopijnym stopniu. Chronos: Before the Ashes zaoferowało mi możliwość sprawdzenia miecza, topora, siekiery oraz włóczni, przy czym zdecydowałem się na mienie z głównych dwóch wysoko wymienionych rodzajów broni. W sprzęcie nie zabrakło oczywiście tarczy zezwalającej na blokowanie ciosów wrogów. Jeżeli już mowa o przeciwnikach, to nietrudno zauważyć, że autorzy przygotowali kilka wariantów i sprawnie nimi żonglowali, żeby nie odczuli monotonii. Złego słowa nie można stwierdzić o walkach z starymi, jakie nie były prawdopodobnie jakoś szczególnie widowiskowe, ale pokonywanie „szefów” dawało ogromną satysfakcję.

No tak, ale skąd te zestawienia do Soulsów? Widok z części trzeciej osoby? Jest. Blokowanie kamery na przeciwniku? Jak wysoce. Delikatny i ciężki atak? Są. Możliwość wykonywania uników i przewrotów? Tak! Po śmierci powracamy do ostatnio aktywowanego punktu kontrolnego? Owszem. Brak dokładnych pomocy oraz potrzebę znalezienia dobrej ścieżki metodą prób również braków? Jak daleko. Wysoki stopień trudności? Niekoniecznie, przynajmniej na heroicznym (poza niego posiadamy więcej przygodowy i dobry) Chronos: Before the Ashes potrafi dać w kość.

Chronos: Before the Ashes to jeszcze dość powolna gra. Jeśli macie na skuteczne starcia z przeciwnikami, zatem będziecie rozczarowani. Moim przekonaniem jednak tempo jest zdrowe, gra tymże dodany już stopień wyzwania sprawia, że recenzowaną produkcję można określić nie tyle mianem „souls-like”, co „souls-lite”, a zatem czymś dla kobiet zainteresowanych mechaniką Soulsów, których odstraszył wysoki poziom trudności w sztukach studia From Software czy innych deweloperów. Miejcie tylko jednak, że Chronos: Before the Ashes kładzie nacisk nie właśnie na walkę, ale i na zagadki logiczne.

Za pokonywanie wrogów w Chronos: Before the Ashes otrzymujemy punkty doświadczenia, które na innych levelach możemy zastosować do rozwinięcia samej spośród kilku statystyk postaci, takich jak: siła, zręczność, mistyka również energia. Tu i umieszcza się, że to niezbyt moc również tak, daje nie zachęca do ostatniego, by przechodzić ją często, tylko toż, co zaproponowali twórcy mi w zupełności wystarczyło. Podobnie jak długość gry, liczba walk z bossami albo i opisany wcześniej system rozwoju postaci. Zdaję sobie sprawę, że Chronos: Before the Ashes mógłby stanowić niezmiernie rozbudowany, jednak po kolosach z wysokim światem pokroju takiego Assassin’s Creed: Valhalla, fajnie zagrać w coś mniejszego oraz tańszego.

Jakość tekstur w Chronos: Before the Ashes nie jest czysta, ale gra również to, jak i wada większych elementów w lokacjach ewidentnie nadrabia klimatem budowanym za sprawą fenomenalnej gry nowoczesna oraz cienia. Niezależnie od tego, czy eksplorujemy mroczne labirynty, bądź same zwiedzamy otwarte przestrzenie, możemy liczyć na to, że często zachowamy się ale po to, by popodziwiać widoki.

Chronos: Before the Ashes jest więcej jedną, ważną zaletę – podczas gry nie wpadłem na żadne błędy, gdy nie liczyć pewnego wroga, któremu udało się zadać mi obrażenia przez ścianę. Oczywiście kiedy już pisałem, spodziewałem się, iż będzie ostatnie zaledwie średniak, ale ostatecznie Gunfire Games dostarczyło naprawdę udaną grę. Że nie wybitną, jaka będzie pretendować do zapłaty GOTY, natomiast gdy lubicie Soulsy i zagadki, to przekażcie jej szansę. https://pobierzpc.pl/mafia-definitive-edition-download-pelna-wersja/

Ocena użytkowników: 7/10

Wymagania sprzętowe Chronos: Before the Ashes

Minimalne: Intel Core i5-4690K 3.5 GHz / AMD FX-8320 3.5 GHz 4 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660 / Radeon R7 370 lub lepsza 8 GB HDD Windows 7/8/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i5-4690K 3.5 GHz / AMD FX-8320 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 4 GB GeForce GTX 970 / Radeon RX 480 lub lepsza 8 GB HDD Windows 7/8/10 64-bit

moja recenzja gry call of the sea

Podziwiam ekipę Out of the Blue Games za odwagę. Wydać swoją grę dwa dni przed CD Projektem RED to jednak duża rzecz. Trudno jednak oczekiwać na drugi produkt niż wszystkie zalanie toną cyberpunkowego szumu medialnego, który dla młodszej pracy potrafi być szkodliwi. Tym wyjątkowo radzę zwrócić opinię na ostatni tytuł. Warto odpalić Game Passa i dodać tę sztukę do własnej biblioteki. Po powrocie z Night City będzie kiedy znalazł.

Historia w Call of the Sea, motor napędowy tej sztuki, tworzy się na statku. Mamy lata 30-te, a jedna kobieta wybrała się na obcą wyspę w Polinezji w dążeniu swojego gościa. Ten wyruszył tam na poszukiwanie leku na trapiącą bohaterkę dolegliwość, która wyraża się głównie ciemnymi plamami na rękach. Miejsce docelowe badań nie zostało wybrane przypadkowo. Nie rosną tam magiczne zioła stosowane do medycyny naturalnej. W myśli to początkowo nawet nie wiemy dlaczego mężczyzna uznał, że tylko tam znajdzie lekarstwo na chorobę żony. Wiemy jednak, że mieszkanie może skrywać tajemnice. Nawet tubylcy nie chcą się tam zapędzać. Nasza bohatera wyrusza tam w punkcie, w jakim przestały wchodzić do niej listy z męża. Coś ewidentnie się stało oraz trzeba udać się na ratunek.

Jak wspomniałem, historia istnieje najważniejszą przyjemność Call of the Sea. Nie istnieje specjalnie długa, ale w skondensowany sposób mówi o poszukiwaniach leku. Po możliwości nie spotykamy jednak innych typów, a wtedy narracja prowadzona istnieje w dwojaki sposób – z samej strony stanowi więc grono, które jedno w sobie opowiada historię, z kolejnej rozsiane na dowolnym kroku zapiski pozwalające dowiedzieć się co się działo w trakcie ekspedycji. Twórcom udało się bardzo sprawnie zaprezentować historię, ponieważ zdecydowali się na sprytny zabieg. Mąż głównej bohaterki wraz z towarzyszami podróży co chwilę zmieniał położenie, przesuwając się w głąb wyspy. Tymże jedynym na jakimkolwiek momencie poznajemy nowe obozy i dowiadujemy się co działo się w możliwościom czasie. Miejsce prac szybko pokazało się mało przyjazne, a zatem jednego możemy istnieć twardzi – zawirowań było wszelkie mnóstwo. Na aktualnym etapie, tj. odkrywanie kolejnych losów ekspedycji, historia trzyma całkiem przyzwoity poziom.

Jest więcej inna warstwa – tajemnicza wyspa oraz choroba trapiąca główną bohaterkę. Obie te prace są ze sobą powiązane. Z pewnego okresu celem gry staje się więc nie tylko odnalezienie męża protagonistki, a i ustalenie jakie ważne rzeczy kryje miejsce pracy. Od razu uprzedzam, że nie stanowi wówczas scena z wyborze tych, jakie mogłyby się wydarzyć. Więcej jest tam fantastyki, a momentami można odnieść wrażenie, że Call of the Sea złoży w część horroru inspirowanego Lovecraftem. Finalnie jednak gra pozostaje przygodówką napędzaną historią. Co ważne, całkiem udaną – noszącą w napięciu i zgrabnie dawkującą nowe wiedze, dzięki czemu co chwilę dowiadujemy się czegoś nowego. Na tyle oczywiście czeka nas interesujący finał. Że nie zostałem rzucony na kolana, ale mimo wszystko czułem, że samo popołudnie i wieczór spędzone z Call of the Sea stanowiło dla mnie interesującym przeżyciem. Na może nie takim, w jakim na każdym stopniu mogłem się domyślić o co w aktualnym całym chodzi. https://pobierzpc.pl/serious-sam-4-download-pelna-wersja/

Historia historią, ale co z grą? Wbrew pozorom Call of the Sea toż nie kolejny walking simulator. Spośród tego typu ma jednak sposób przedstawienia rozgrywki – kamera, obracanie się czy interakcja z punktami. Trzonem mechaniki są za to kwestii logiczne. Większość gry podzielona jest na drobniejsze sekcje, w których możemy śmiało poruszać się po jednej, większej planszy. Naszym pierwszym końcem jest eksploracja. Zazwyczaj trafiamy na notatki zdradzające niektóre szczegóły historii. Pojawiają się więcej informacje dot. różnych blokad pozostających na swej możliwości. Więc są główne zagadki logiczne, jakie należy rozwikłać. Trzeba natomiast pamiętać, że idziemy śladami ekspedycji pod dowództwem męża protagonistki. Świadczy to, że zostawił on po drodze notatki czy inne poszlaki, jakie mogą nam pomóc. Wszystko co istotne bohaterka zapisuje w notatniku. Przypomina to doskonałe przygodówki z linii Myst. Call of the Sea jest a w wartości miksem tej stary znanej marki ze dobrze nowocześniejszymi walking simulatorami.

W projektowaniu zagadek duża jest delikatna eksploracja terenu. Czasami pominięcie jednej, małej sytuacje może zaważyć o tym, iż nie odkryjemy kilku poszlak, które przybędą do notatnika. To istotne, ponieważ on dotyczy nam czy rozumiemy już wszystko co potrzebne, aby rozwikłać zagadkę. Uspokajam jednak, że Call of the Sea nie jest nadzwyczaj trudną grą. Z grupą łamigłówek nie miałem kłopotów i odpowiednio płynnie realizował przez grę. Czasami a mogą pojawić się okazje do zajrzenia do poradnika. Najmocniej pod tym powodem przyznaje się ostatni rozdział. Myślę, że twórcy przesadzili tam nieco z rządem rozbudowania zagadek, przez co chodzi straciła odrobinę na energii. Szkoda również, że zabrakło liniowych etapów, w jakich doznań dostarczają skrypty. Aż się pyta o emocjonujące przechodzenie przez stare mosty czy wspinaczki po górze wzdłuż niebezpiecznego szlaku. Mechaniki nie wymagało być tam wiele. Samymi obrazami czy skryptami ważna było montować emocje.

Oceniając Call of the Sea nie sposób ominąć warstwy wizualnej. Moje pierwsza myśl po odpaleniu gry – nigdy nie wygląda to właśnie wspaniale. Nie definiuje to wprawdzie, iż nie było wyjątkowych widoków. Problem w niniejszym, że działa przeplata plansze, w których oprawa wizualna może zachwycić z zakresami mniej atrakcyjnymi, w jakich nie przechodzi na co popatrzeć (często na cel gry). Kiedy jednak trafia się okazja spojrzenia na zachodzące słońce, plażę oraz morze, Call of the Sea może zrobić świetne wrażenie. Widać wtedy, że działa posiada kilka atrakcji graficznych przewidzianych szczególnie dla Xbox Series X|S. Szkoda jednak, że tyle złotego nie udało się osiągnąć w powierzchni audio. Słabe wrażenie postępowała w szczególności główna bohaterka. Słysząc ją pierwszy raz odnosiłem wrażenie, iż to gra HOPA. Brakowało mi w jej głosie nastroju oraz miłości. Niepotrzebnie też często komentowała rzeczywistość jakby istniała na beztroskich wakacjach, oraz nie poszukiwaniach zaginionego męża.

Kilka myśli nie zagrało mi w Call of the Sea. Gra dużo się zaczęła, ale końcówka (zagadki i lokacje) prezentowała się wyraźnie słabiej. Najważniejsze jednak, że z powodu do tyłu chciałem grać dalej, aby poznać historię. Toż ona wywoływała, że całość przeszedłem za samym razem. Na tyle na szczęście nie przyszło rozczarowanie, które zepsułoby cały efekt. Wręcz przeciwnie, poczułem satysfakcję, że poświęciłem ok 4 pory na Call of the Sea. Przygodówkowy charakter tej sztuki pewnie nie każdemu pasować, ale oczywiście dla fabuły warto sięgnąć po ten tytuł. W szczególności gdy człowiek jest fanem gier à la Myst (ewentualnie przygodówek point&click). Wtedy wybierze z prac Out of the Blue Games także więcej przyjemności. Bądźcie wtedy ten termin w świadomości. Źle się stanie jeśli zginie on w końcówce roku zawładniętej przez zupełnie nową grę.

Ocena użytkowników: 7/10

Wymagania sprzętowe Call of the Sea

Minimalne: Intel Core i3-3220 3.3 GHz / AMD FX-6100 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 650 / Radeon HD 7750 lub lepsza 20 GB HDD Windows 7/8.1/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7-6700K 4.0 GHz / AMD Ryzen 7 1700 3.0 GHz 16 GB RAM karta grafiki 8 GB GeForce GTX 1070 / Radeon RX Vega 56 lub lepsza 20 GB HDD Windows 7/8.1/10 64-bit

wszystko co musisz wiedziec o medal of honor above and beyond

Pod koniec lat 90. Steven Spielberg również jego firma Dreamworks stworzyli pierwszą walkę z kolei Medal of Honor. Po kinowym debiucie Szeregowca Ryana Spielberg chciał, by gra wideo oddawała horror II wojny światowej tak samo, jak film. Oba dzieła przedstawiały odrażający obraz okazje na plaży „Omaha", w której tysiące żołnierzy straciło życie podczas lądowania na zajętej części francuskiego wybrzeża. Medal of Honor był się ogromnym hitem, nic to dziwnego, że seria na powierzchni lat doczekała się piętnastu sequeli. Medal of Honor: Warfighter z 2012 roku wykazał się jednak wielką klapą i zapowiadał upadek marki.

Pierwszy Medal of Honor był niebezpiecznym eksperymentem. Też jest w sukcesie Medal of Honor: Above and Beyond, które zaprojektowano z pamiętają o wirtualnej rzeczywistości. Na wesele deweloperzy ze studia Respawn Entertainment stworzyli bardzo dostępny produkt, który spodoba się nie tylko zagorzałym fanom VR. Gra oferuje pięć nadrzędnych prac i jednocześnie 56 podmisji. Niektóre z ostatnich punktów, zwłaszcza początkowe, są bardzo słabe oraz filmowe. https://pobierzpc.pl/dirt-5-download-pelna-wersja-gry-na-pc/

Medal of Honor: Above and Beyond od jednego początku wykorzystuje wszystkie dobre strony technologii VR, począwszy od menu głównego, które jest po prostu kwaterą wywiadu wojskowego OSS. Wszystkie problemy można budować również kierować w naszych potencjalnych dłoniach, a jeszcze notować na staroświeckiej maszynie do robienia. Jeżeli tylko akcja się rozpoczyna, zostajemy nauczeni realistycznej i intuicyjnej obsługi naszej broni. Gdy pragniemy ją przeładować, musimy upuścić pustą amunicję, a potem wyjąć nową z własnego pasa również postawić do pistoletu. Większość broni musi i zdjęcia iglicy. Taki ręczny rodzaj przeładowania zapewnia sporą część adrenaliny podczas walki. Immersję dodatkowo pogłębia fakt, że aby zmienić punkt widzenia, chodzi w rzeczywistości poruszyć głową. Najskuteczniejsze w współczesnym pełnym jest obecne, że możemy wychylić się na koniec, by ostrożnie zerknąć zza rogu, lub kucnąć, by schronić się przed gradem kul. Pod tymże sensem gra prawdopodobnie żyć właściwie męcząca, a każdemu przyczyni się odrobina dodatkowego ruchu, nieprawdaż?

A propos zdrowych również intuicyjnych elementów: Above and Beyond traktuje ich wiele bardzo. Przykładowo, gdy wciskamy strzykawkę w klatkę piersiową lub usuwamy zębami pierścień granatu ręcznego, przesuwając granat w kierunku ust. Są tutaj i określone cele, które stosują zalety VR: na dowód, gdy używamy wykrywacza metalu do poszukiwania min lub lornetki, żeby znaleźć miejsce wrogów. Istnieją i przejścia strzeleckie, które wymagają z nas strzelania do nazistów z bocznego wagoniku motocykla lub dowodzenia działem czołgu. Te serie nie są zbyt rzeczywiste, ale dają grę i powołają do klimatu serii Medal of Honor, która jednak nawiązywała do powieści, komiksów również filmów przygodowych z lat 50. i 60., w nieco naturalny sposób umieszczając na siebie wojenne traumaty.

Gra jest zabawna, ale również stanowi główny mankament gry. Wirtualna rzeczywistość rodzi się być znakomita do ukazania horroru wojny, ale zamiast w szerocy użyć ten potencjał, Above and Beyond nie daje siebie zbyt poważnie. Śmiem twierdzić, że Half-Life: Alyx również Star Wars: Squadrons mogą pochwalić się dojrzalszymi scenariuszami. Okres trwania dialogów jednocześnie nie imponuje, a animacje stron są drewniane. Sposób, w jaki przeciwnicy upuszczają broń, przywodzi na zasadę pierwszą odsłonę Medal of Honor, co w 2020 roku zdecydowanie nie jest komplementem. Można by pomyśleć, że to nic wielkiego, gdy spadający pistolet buduje się w powietrzu w pracy pionowej, jednakże w VR takie błędy przyciągają również godniejszą pomoc i burzą immersję.

Szkoda zwłaszcza tych niemożliwych elementów, bowiem w sztuce pojawiają się filmy dokumentalne, które malują zupełnie inny obraz. Oglądanie weteranów opowiadających o swoich mocnych doświadczeniach jest mocno interesującym przeżyciem, zwłaszcza że widać, jak emocje tworzy w nich toż opowiadanie o aktualnych zjawiskach. Przykro, że ważna gra nie pozostaje wierna tej tonacji, ale spójrzmy prawdzie w oczy: stanowi to wyjątkowo gra dla kobiet fanów, którzy lubią efektowną akcję oraz zależą po prostu strzelać do nazistów. Cóż, właściwie niekoniecznie trzeba do nich strzelać, bo można wykorzystać wszystkiego, co będzie pod ręką, choćby wideł lub noża kuchennego. Gra jest ciężka, tylko nie tak brutalna jak Szeregowiec Ryan, więc nie obawiajcie się festiwalu gore.

Jako strzelanka Medal of Honor: Above and Beyond zbiera się świetnie. Podczas gdy misje są dość krótkie, a zabawa nie do końca osiąga filmowy poziom serii Call of Duty, dzięki VR stoi się czymś dobrym. Oficjalne źródła mówią, że nad grą pracowało około 1200 świadomości również pewnie to po szczegółowości świata. Above and Beyond może wprost zachwycić graczy, którzy do tej pory nie mieli relacje z możliwą rzeczywistością, podczas gdy fani VR mogą odnieść wrażenie, że niektóre elementy sterujące wykonują się szkoda niż w własnych tytułach. Przykładowo, umieszczenie dwóch stoi na ramionach prawdopodobnie istnieć wcale mylące. Obsługa sprzęcie i poprawianie przedmiotów i są problematyczne. Jedynym elementem stanowi ogromny projekt mapy z pełną jej budową.

Tryb wieloosobowy jest całkowicie generyczny i na większą metę zatrzymuje się monotonny. Gracze różnią się w nim na dwie drużyny, z jakich jedna rozstawia bomby, i druga potrzebuje je rozebrać, zanim zdetonują. Nie wiadomo, czy Respawn zamierza w perspektywie wprowadzić nowe tryby, ale kampania single-player pozwala otworzyć nowe twarze w multiplayerze. Jeśli poczujecie się zdecydowanie w singlu, możecie zacząć własnych wartości w surwiwalu.

Koniec końców, Medal of Honor: Above and Beyond jest dużym spin-offem serii. Nowicjuszom VR zaoferuje niezapomniane chwile, choć wyjadacze mogą narzekać na zawyżone wymagania sprzętowe oraz elementy sterowania, które doskonale dużo zaimplementowano w następujących grach. Karykaturalny obraz wojny nie każdemu przyjdzie do poziomu, ale gra oferuje również serię ciekawych filmów dokumentalnych. Istnieje ostatnie zakres, w jakim Above and Beyond spełnia swój szczytowy poziom, rzucając światło na układ ważny i wykonując ambicję Stevena Spielberga i Dreamworks.

Ocena użytkowników: 5/10

Wymagania sprzętowe Medal of Honor: Above and Beyond

Rekomendowane: Intel Core i7-9700K 3.6 GHz 16 GB RAM karta grafiki 8 GB GeForce RTX 2080 lub lepsza 180 GB SSD Windows 10 64-bit